sobota, 4 maja 2013

Cycle of life and death.

Dzisiejszy wpis postanowiłem poświęcić samobójstwom. Nie jest mi łatwo podchodzić do tego tematu... chyba pierwszy raz od dawna nie wiem co napisać. Więc może zacznijmy od samobójstwa z punktu widzenia wiary chrześcijańskiej: samobójstwo jest, jak nazwa wskazuje, zabójstwem samego siebie, a piąte przykazanie zabrania nam zabijać. Czyli samobójstwo jest wykroczeniem przeciwko piątemu przykazaniu, a tym samym grzechem ciężkim, z którego nie możemy się wyspowiadać bo nie żyjemy. Tym samym wg wiary: samobójstwo jest najkrótszą drogą do piekła (o ile takowe istnieje). No dobrze, powiecie, ale co jeśli Boga nie ma, a wiara to tylko ludzki wymysł? Skoro nie ma boga, nie ma też i grzechu, ale również nie ma Nieba i Piekła. Idąc za tym rozumowaniem po śmierci albo przestaniemy istnieć, albo znajdziemy się w pustce, żadna z tych rzeczy raczej się mi nie uśmiecha, nie wiem jak wam, więc wolałbym przeżyć jak najdłużej na tym świecie bez względu na to jaki on jest. Nie mogę się wypowiedzieć z punktu widzenia innych religii, bo go nie znam. Chyba najbardziej pozytywną (lub najmniej, zależy od punku widzenia) wizją dla osób ze skłonnościami samobójczymi jest reinkarnacja. W zależności od powodów możemy uargumentować samobójstwo na wiele różnych sposobów. Jednym z popularniejszych powodów jest poczucie samotności, odrzucenia i bycie wyśmianym, ludzie w takim stanie liczą, że po śmierci spotkają się ze zmarłymi, bliskimi im osobami, ale jak wcześniej pisałem, przecież trafia do Piekła, a jeżeli nawet nie, to odkąd istnieje świat umarły już biliardy ludzi, więc na prawdę trudno nam będzie znaleźć naszych bliskich. Miało być jeszcze opowiadanie, ale jakoś nie potrafię nic wymyślić... przepraszam i liczę na to, że nawet mimo jego braku nieco wam pomogłem.

piątek, 3 maja 2013

Śmierć Jeff'a Hanneman'a

Dziś (tj. 3 Maja 2013 roku) umarł Jeff Hanneman, wokalista zespołu Slayer. Jako fan muzyki metalowej jestem zasmucony śmiercią tej osoby, w końcu miał on zaledwie 49lat. Od 2011 roku Hanneman chorował na martwicze zapalenie powięzi, chorobę tkanki łącznej, na którą zapadł po ukąszeniu przez pająka. Bezpośrednią przyczyną zgonu była niewydolność wątroby. Dla wiadomości tej części moich czytelników, dla której metalowcy to ćpuny i brudasy. Hanneman nigdy nie ćpał. W 2010 roku umarł R.J. Dio, dziś pożegnaliśmy Hanneman'a. Czyżby Bóg zakładał nowy zespół metalowy? 

Death is only the beginning.

Dziś postanowiłem poruszyć temat, o  którym boję się mówić nawet rozmawiając z przyjaciółmi, a dokładniej temat bliskich osób, które umarły. Temat, za którym się nie przepada, o którym się nie rozmawia, bo nie chce się sprawić rozmówcy przykrości. Ale przecież śmierć niczego nie kończy, ludzie umierają tylko częściowo, bo fragmenty ich dusz nadal żyją w nas i w naszych wspomnieniach o nich. Ci, którzy umarli są w lepszym świecie (a przynajmniej mamy taką nadzieję), ale po części oni umarli po to by móc nas jeszcze bardziej wspierać. Myślę, że najłatwiej będzie wam to zrozumieć, gdy napiszę to w formie opowiadania...

Carl przebudził się zlany potem, prawie natychmiast usiadł na skraju łóżka skrywając twarz w dłoniach, a łokcie opierając o kolanach. Siedział tak przez prawie pięć minut, w końcu jednak ochłoną i spojrzał na zegarek.
Jest po czwartej, nie opłaca mi sie wracać do wyrka na niecałą godzinę...- pomyślał i westchnął
Gdy tak siedział w ciszy i mroku swojego mieszkania, go łowy napływały mu wspomnienia, wspomnienia chwil spędzonych z ukochaną, chwil tak bardzo wesołych. I nagle wszystko się urwało, a raczej zostało zakończone przez wspomnienie wypadku samochodowego.
- To wszystko moja wina, jakbym wybrał objazd i nie śpieszył się tak do twoich rodziców, to może żaden pijak by w nas nie wjechał i ty nadal byłabyś ze mną...- szepnął i poczuł jak łzy napływają mu do oczu, pozwolił im płynąć, tu w ciemności nie miały większego znaczenia. Nagle poczuł muśnięcie na swoim ramieniu. Jadnak zapewniał się podświadomie, że to najprawdopodobniej powiew wiatru. Wstał i po raz kolejny spojrzał na zegarek, nieśpiesznym, można powiedzieć ospałym krokiem ruszył do łazienki. Zapalił światło i nachylił się nad umywalką. Nabrał w dłonie wody i przemył nią twarz, spojrzał w lustro i zastygł. Przez ułamek sekundy miał wrażenie, jak widział swoją zmarłą narzeczoną, która stoi tuż za nim i się do niego uśmiecha. Po chwili westchnął.
- Niestety, to tylko nocna mara...- szepnął i skończył poranną toaletę. Dzień mijał mu jak zwykle, jako asystent szefa jednego z działów firmy, która produkuje gry komputerowe Carl miał zazwyczaj sporo pracy i nie raz dziękował za to Bogu, bo gdy pracował, to nie myślał o Elizabeth. Jednak, nawet w pracy zdarzały się momenty, w których jego myśli uciekały do wspomnień o zmarłej. Tego dnia znów tak się stało, Carl właśnie sprawdzał zapis silnika gry, praca nie była zbyt skomplikowana i jego myśli znów uciekły ku ukochanej, wtem poczuł jakby ramiona oplatały mu się wokół szyi a z długie, kobiece włosy opadają mu na kark i plecy. Jednak, gdy się rozejrzał nikogo nie było w jego biurze. Carl wrócił do pracy ze smutkiem, bardzo brakowało mu ukochanej. jak zwykle skończył pracę dość późno, ludzie uważali, że był wykorzystywany przez szefa, ale jemu to nie przeszkadzało, w końcu i tak nie miał do czego wracać. Parking, na którym Carl dziś zaparkował swój samochód leżał dwie ulice od biura. Nasz bohater w zamyśleniu szedł rzeczonymi ulicami, znów wspominał ukochaną. Nagle poczuł, jakby ktoś ścisnął jego dłoń, zatrzymał się i tuż przed nim przejechał samochód.
- Mogłem zginąć... może tak było by lepiej?- znów szepnął, gdy powrucił do domu, jeszcze godzinami leżał w łóżku wpatrując się w ciemność i rozmyślając o ukochanej, miał wrażenie, że to ona uratowała mu dziś życie i że mimo swojej śmierci, Elizabeth czuwa nad nim jak dawniej...

Mam nadzieję, że pomogło wam to zrozumieć że ludzie nigdy do końca nie umierają i tak naprawdę rozpacz w przypadku śmierci kogoś bliskiego jest niewskazana, choć nad jego grobem warto zapłakać. Tak wiem, pewnie zrodziłem więcej pytań niż odpowiedzi... ale może jednak komuś pomogłem?


czwartek, 2 maja 2013

Trudne początki

Witajcie ludzie, postanowiłem zacząć prowadzić bloga, w tym wpisie odpowiem na kilka pytań z którymi mógłbym się spotkać na początku mojej działalności. Zacznijmy od tego, co może was razić w układzie i kolorystyce bloga.

Jesteś gothem? Nie nie  jestem, niewiele wiem o tej subkulturze, a łączy mnie z nią pasjonowanie się ciemnością.

Skąd pomysł na taką tematykę bloga? Zauważyłem, że wielu ludzi nie rozumie "ciemności" a wiadomym jest, że czego nie rozumiemy, tego się boimy.

Skąd te "poetyckie" ujęcia o aniołach i demonach? Z mojej głowy, kocham te dwie rasy.

Jak masz zamiar to wszystko prowadzić? Liczę na wsparcie czytelników, mam nadzieję, że będziecie pisać w komentarzach tematy, które mogę poruszyć, a ja będę wybierał jeden z nich.

Nie mam więcej pomysłów, jakie pytania możecie mi zadać, jeśli coś jeszcze wpadnie wam do głowy to piszcie w komentarzach. Liczę też, że podrzucicie temat na następny wpis.